Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żadnego z czynników walki, bólu, pragnień, nadziei, rozpaczy, które właśnie tworzą owo »ostrze«, jakiem duch ludzki uderza w »okolicę pełną tajemnic«.
Ostrze to bowiem nie wpierw uderzyć tam może, aż przebije pierś ludzką żywą i obróci się — krwawe — w żywem ludzkiem sercu.
Ale Bohdan Zaleski zrywa cały głęboki, współczuciowy związek między sobą a przedmiotem swoim i wprost uniemożliwia sobie wniknięcie w sam rdzeń dramatu dziejów rodzaju ludzkiego, obrawszy stanowisko ducha.
I to nie tego Ducha, który przebija się przez materyę gwałtem własnej męki; nie tego, który wyrzuca się burzą »za gwiazd kołowroty«, nie tego, który siada na grobowcach i w ciszy katakumbowego zatajenia żywota liczy ziarnka piasku, toczące się w wieczność; ale Ducha niedotkliwego, bujającego lekko, swobodnie, wysoko nad ziemią. Ducha, który odklął się nietylko z ludzkiej, cierpiącej własny gwałt natury, ale i z ludzkiej postaci, który nie jest już Duchem-człowiekiem, ale Duchem-ptakiem. Jakoż właściwa materya poematu zaczyna się od chwili, kiedy poecie,