Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

światłem wspólnego ogniska życia objęci nie byli.
A gdy tak ogarnął co najbliższe i najbardziej podeptane chrusty, począł potężnym tchem dobywać żaru od samego tła ogniska, od podkładu jego, dobierając się warstw głębszych coraz, coraz martwiej zasutych popiołem, pod którym — myśleliśmy wszyscy — że skry ostatnie dogasły.
I przebił żar martwe, szare, wystygłe popioły wieków, a co było zamarłe — powstało, aby sobą świadczyć życiu, i zasilać — życie.
I zaświecił »Ogniem i mieczem«, i powionął dymami szturmu Jasnej Góry, i skrzesał skry z szabel kresowych rycerzy, i buchnął płomieniem Grunwaldu.
I poczęły iść ognie żywe skroś serc naszych, od tła prawieków aż — w niebo.
A tak, uczyniło się ognisko ducha naszego jaśniej świecącem, szerzej widzianem, goręcej i powszechniej czutem, i wzmogło w nas — życie.

· · · · · · · · · · · · · · · ·

Nikt przed Sienkiewiczem nie dobył tyle