Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A Michał Archanioł »na lewo, na prawo, pogląda jaskrawo«, i smoka, wroga piekielnego, pod złotem żądłem oszczepu swego trzyma, iżby szkodzić nie śmiał duszom junaków dobrych, przemiłych...
I bije »Podzwonne ku Ojcom«, dziwnym jakimś, archaicznym rytmem; jakimś rytmem pokajania, żalów i zaklinań z prastarych, zamierzchłych czasów. Bije rozhoworem zmieszanych wierzeń, których dawniejsze i nowsze warstwy pokładły się na sobie wiekami, a teraz nagle rozkryte, zaświeciły nam razem do oczu. Bije rozhoworem zmieszanych świętości od owych »Latawców siedmiu złotych Nieb«, do rycerskiej postaci Michała Archanioła. Bije obrzędową pieśnią prasławiańskich »Dziadów«, echami, co się uchowały gdzieś pod zmurszałą belką, wypadłą z rozwalonej od wieków gontyny.
...Wróg pobity, miód wypity, wszystko się ma ku spoczynkowi i ciszy...
Ustały tętenty kowanych stalą kopyt. Rozkiełznane konie, odpasane szable, zwinięte na drzewcach proporce, uciszone litaury i surmy.