Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doskonalsza. Dobra sieciarka bywa pod starość zupełnie prawie ogłupiona rytmicznemi wstrząśnieniami mózgu.
Ale co jest charakterystycznem u każdej, to jej mały, wykrzywiony w kabłąk palec lewej ręki. Muskuły jego zanikły, wyschły, zmarniały, skóra od spodu zrogowaciała, zczerniała, kość głęboko zaklęsła, przetarta, zużyta, pod nieustannym naciskiem wżerającego się w nią, przy dociąganiu ok sieci, szpagatu. U bardzo starej sieciarki, koniec małego palca ledwo się trzyma na zużytym stawie.
Takiej o robotę trudno. Nie ma czem dociągać. Nie ma mocy.
Póki ma moc, ideałem jej jest zebrać tyle, żeby mogła sama zakupić szpagat, sieć zrobić o własnym wikcie, i dopiero gotową już sprzedać. Zysk byłby znaczny.
Ale do tego nie przychodzi nigdy. Nie przychodzi, bo najpierw na zakupno szpagatu na sieć, niekoniecznie wielką, trzeba