Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tanda na czysto, i zalewając atrament gorąecmi łzami — pisałem.
Kochany Ojcze! Donoszą kochanemu ojcu, że jestem bardzo nieszczęśliwy, bo zegarek mój jest zastawiony i wcale go niema. Kochany, drogi ojcze, przyjedź prędko, gdyż jestem bardzo nieszczęśliwy i jest bardzo zimno. Całuję twoje ręce kochany ojcze i żebyś prędko powrócił. Wierny syn Stanisław.
Złożyłem teraz ćwiartkę we czworo, napisałem na czystej stronie: Do kochanego ojca, i pobiegłszy, mimo późnej pory, na pocztę, wrzuciłem w skrzynkę.
Nadzieja rychłego ratunku ożywiła mnie znacznie. Z gorączkową niecierpliwością wylatywałem naprzeciw listonosza po kilkakroć na dzień. Odpowiedzi jednak nie było. Czekałem tydzień, czekałem dwa, trzy — nic.
Wtedy pobiegłem znów do tego wielkiego żółtego domu. Miałem zamiar wejść śmiało i powiedzieć urzędnikowi, że oj-