Przejdź do zawartości

Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zrobić, zrobić powinnam. Zresztą — sama podarłam pończoszki, jest to więc rzeczą słuszną, abym je sama cerowała. A potem, żebyś wiedziała, ile nasza Anusia ma i bez tego roboty! A już na oczy raz poraz zapada, tyle lat prasuje i nad igłą ślęczy...
Mówiąc to, dobyła Jania ładny koszyczek z przyborami do szycia, w którym też były świeżo z prania przyniesione pończoszki.
Ewunia chcąc nie chcąc sięgnęła po książkę.
— To znam! — mówiła odkładając jednę. — To znam także. I to, i to.
Jania śmiać się zaczęła.
— Ależ moja miła! — Dobrą książkę można czytać parę razy z przyjemnością: Ojciec powiada, że dobra książka jest jak przyjaciel, z którym się chętnie gawędzi...
— I to znam także! — mówiła Ewunia, biorąc ostatnią z książek leżących na najwyższej półce.
— Pozwól tylko! — rzekła Jania, to sama wybiorę, i wzięła dość grubą książkę.