Przejdź do zawartości

Strona:Maria Konopnicka-Śpiewnik historyczny.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chmurne niebo, wietrzne niebo,
Nad miastem zagasłem
Idą, idą ciemne mary,
Zwołują się hasłem...

Idą, idą ciemne mary,
Osłaniają głowę,
A w Warszawie wszystkie serca
Do boju gotowe.

Jak huragan w pałac wpadli,
Drżą szpiedzy wybladli,
Biegnie książę wystraszony
Do komnat swej żony.

Tam z ukrycia napad słyszy,
W strachu ledwo dyszy;
Tylko żona go zbawiła,
Która Polką była.

Na kobietę młodzież nasza
Nie chce wznieść pałasza...
— Żyj do czasu, książę srogi,
Wśród hańby i trwogi! —

O ty szkoło podchorążych,
O wy serca młode,
Wy się pierwsi w bój rzucili
Za kraju swobodę!