Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Henio przycisnął medalik do ust.
— Nie zapomnisz mnie? — zapytał Tadzio po chwili milczenia, przez którą opanowywał chwytającego za gardło wzruszenie.
— Nigdy! nigdy! będę cię zawsze kochał jak brata!
— Pamiętaj!… Dobry jesteś, żeś przyszedł.
Nagle schwycił ich żal, padli sobie w ramiona, płacząc serdecznie.
— A pisuj często!
— Zapewniam cię, że przynajmniej raz na tydzień będziesz miał ode mnie list lub kartę.

∗                         ∗

Rzeczywiście w pierwszym roku pisywał Henio z początku kilka razy tygodniowo, potem co tydzień… co dziesięć dni; w drugim roku wymieniali karty co kilka tygodni; w trzecim nie otrzymał Tadzio odpowiedzi na swój obszerny list i po kilkumiesięcznej ciszy zdawkową kartę na Wielkanoc; w czwartym przyszły karty na święta i imieniny, w piątym już tylko z okazji Bożego Narodzenia dostał piękne album z kolekcją marek pocztowych; w szóstym polecony list Tadzia został zwrócony z Paryża z notatką: adresat nieodnaleziony.
Tadzio spoglądał często na fotografję czternastoletniego Henia, ostatnią, jaką otrzymał z zagranicy i myślał ze smutkiem:
— A jednak, zapomniałeś mnie, przyjacielu!…