Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzielnica nasza ostatniemi czasy poszczycić może; dla tego też, panie Ludwiku, ponieważ o znajomych moich ci prawię, przy zdarzonéj sposobności o Adamie Żółtowskim zapomnieć nie mógłem i żałuję tylko, iż na tak krótkiéj wzmiance o nim przestać muszę.
Ale wróćmy się teraz do księdza Aleksego. Otóż, jak w Poznaniu tak i w Grodzisku niewystarczał mu obręb parafialnych zajęć, a czynne usposobienie i patryotyczna gorliwość pędziły go w różne inne strony. Pierwsze lata jednak minęły dość spokojnie, z sześćdziesiątym zaś rokiem zaczęły się, że tak powiem, trybulacye, które go do końca życia nie opuściły. Już rok wprzódy, choć mocno cierpiący, czuł się spowodowanym pojechać do Frybnrga w Szwajcaryi, dokąd zapowiedziauo kongres niemieckich stowarzyszeń katolickich, aby na tem rozgłośnem zgromadzeniu wyjawić zagranicznemu światu cały szereg niezuanych mu, a rozpoczętych od dawna prześladowań, któremi rząd moskiewski gnębił po ziemiach polskich kościół katolicki, szczególnie zaś wiernych mu Unitów. Pełna siły i zapału mowa jego, któréj skargi poparte były niezbitemi dowodami, zrobiła niezwyczajne wrażenie nietylko na słuchaczach, lecz wszędzie dokąd doszła słowem lub drukiem, zwłaszcza że ją Prusinowski wydał także w języku francuzkim; dziękowali mu nawet za nią listownie niektórzy legaci papiezcy.
Dwa lata późniéj, na takiemże zebraniu w Pradze, wystąpił ksiądz Aleksy Prusinowski, skreślając w polskiem przemówieniu pobratymczym Czechom obraz położenia kościoła katolickiego w naszych krajach, ale to jego wystąpienie, niewiem z jakich powodów, wiele mniejszy miało rozgłos od poprzedniego. Nie minął rok potem, gdyśmy go znów ujrzeli na politycznéj arenie. Przez trzy lata, poraz drugi posłował, a chociaż niemało miał wtenczas kłopotów na głowie