Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zajmowała każda rzecz ważniejsza n nas i za granicą, umiał żywą i urozmaiconą rozmową wzbudzać uwagę, jednać sobie uznanie i sympatyę. Ileż to przyjemnych chwil spędziliśmy w towarzystwie ks. Aleksego, który, wtenczas w sile młodzieńczéj, prawie zawsze wesoło był usposobiony, bo świat przedstawiał mu się jeszcze dość różowo, a stanowisko, jakie zajmował przy kościele, nie narażało go na żadne przykrości. Owszem, z ówczesnym proboszczem Kinosowiczem ścisła łączyła go przyjaźń, a z innymi konfratrami, mianowicie z współmansyonarzem ks. Ammanem, mieszkającym tuż obok niego, w jak najlepszem był porozumieniu i mówił nam nieraz, że nie życzy sobie opuszczać Poznania, bo samotność na wsi lub w miasteczku nie odpowiadałyby wcale jego usposobieniu.
Zmieniła się jednak rzecz niespodzianie w ciągu roku, zdaje mi się, piędziesiątego drugiego. Ksiądz Kinosowicz dla wieku i słabości ustąpił z probostwa farnego, a ksiądz Amman, jako urodzony Poznańczyk, zajął jego miejsce. Było tam o nie kilku kompetytorów, ale Amman, Polak wątpliwy, miał magistrat za sobą, a przytem u władzy duchownéj znalazł silne poparcie ze strony konfratrów farnych; osobliwie ustępujący proboszcz i Prusinowski nie szczędzili zachodów na jego korzyść. Nowy paroch, niemal od razu, zapomniał o poprzedniéj, dość potulnéj mansyonarskiéj postawie i występować zaczął z bardzo silnem uznaniem siebie samego w nowéj godności i dawał to uczuć w swym obrębie, osobliwie tym, których za podwładnych uważał. Skończyło się owo dobre porozumienie między nim i Prusinowskim; niemal co dzień zachodziły w kościele i po za kościołem trudności jakieś i przymówki; proboszcz występował czasem umyślnie szorstko i bezwzględnie, zwłaszcza iż dotykała go niemile wyższość, że tak po-