Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uwydatniały wartość wypowiedzianéj treści. Mówił z łatwością, nieraz bez przygotowania, a ponieważ mówił chętnie i niemal na każde wezwanie był gotowym, przeto udawano się do niego, skoro okoliczność jaka smutna lub uroczysta wymagać się zdawała uświęcenia słowem kapłańskiem. Mnóstwo takich kazań przygodnych wypowiedział ks. Aleksy; niektóre z nich słyszałem i byłem świadkiem niezwykłego uniesienia tłumów, któremi kościoły były napełnione, ilekroć on ukazać się miał na ambonie. Przekonasz się sam, panie Ludwiku, o prawdzie tego, co ci powiadam, jeśli przeczytasz jedno i drugie z tych kazań, których kilkanaście wydrukowano; polecam ci przedewszystkiem mowy żałobne na nabożeństwach za Mickiewicza, Lelewela, Adama Czartoryskiego, Adama Łuszczewskiego, za arcybiskupa Fiałkowskiego, za poległych w Warszawie sześćdziesiątego pierwszego roku, za ks. Karola Antoniewicza, za jenerałowę Chłapowską, biskupa Dąbrowskiego i arcybiskupa Przyłuskiego; żałuję, że sobie w téj chwili więcéj przypomnieć nie mogę.
Z czasu wolnego od zatrudnień kapłańskich korzystał ks. Aleksy, aby zadowolić czynne swoje usposobienie i pracować dla dobra ogółu w innych także kierunkach. Skoro wśród wypadków czterdziestego ósmego roku pojawiła się wolność prasy i Cegielski ogłosił pierwszy numer Gazety polskiéj, znalazł natychmiast w Prusinowskim chętnego i bezinteresownego współpracownika. Nie należał on do redakcyi, ściśle rzecz biorąc, ale, mianowicie w pierwszym roku, przychodził bardzo często do jéj biura, pytał się, czy nie ma co do roboty, pisał lub tłómaczył co chciano, nieraz sam wymyślał artykuły wstępne i dwie, trzy godziny czasem, li tylko z upodobania, piórem machał. Gazeta niebawem wzbudziła w nim myśl współzawodnictwa i chęć użycia prasy na