Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

korzyść ludu. Pierwsze u nas pismo ludowe, Szkółka niedzielna ks. Borowicza, w początkach wzorowe i arcypożyteczne, trwało wtenczas jeszcze, ale, nie wielką mając liczbę czytelników, z czasem straciło na siłach, zwłaszcza iż w ogóle obejmowało tylko przedmioty treści religijno-moralnéj lub gospodarczéj. Nowe życie, wywołane wypadkami marcowemi, wskazywało potrzebę i konieczność oswajania ludu z wyobrażeniami, tudzież zajściami politycznemi i rozbudzania uczuć jego narodowych, dając im naturalnie za podstawę katolickie zasady. Prusinowski powziął tę myśl skwapliwie i, zdaje się, w Październiku czterdziestego ósmego roku, zaczął wydawać Wielkopolanina. Redagował go sam jeden, rzadko kiedy wspierany przez jakiego ochotnika. Jeśli ci, panie Ludwiku, wpadnie do rąk którykolwiek numer owego Wielkopolanina, przekonany jestem, że cię zaraz ucieszy rozmaitość i trafność przedmiotów, a przytem jędrność i, jak to mówią, werwa, z którą nasz redaktor przemawiał do ludu, usiłując zastosować się do jego wyobrażeń i mowy, a pod tym względem powinny go sobie wziąć za wzór teraźniejsze pisma ludowe, bo aż nadto często, może z wygody, zapominają o tem, co do treści i formy, do kogo mówią. Czasem jednak przesadził Wielkopolanin w rustykalności języka, a przede wszystkiem niebaczny był w wynurzaniach i wyrażeniach patryotycznych, w polemicznych wycieczkach, zapominając, że mamy stróżów nad sobą.
Władze tutejsze w wysokim stopniu rozdrażnione były na „Wielkopolanina“; to też, skoro tylko w Poznaniu, czterdziestego dziewiątego, ogłoszono stan oblężenia, poddały go najpierw pod cenzurę policyjną, a wkrótce potem komendantura zawiesiła jego wydawnictwo, ponieważ „nie przestawał objawiać wrogich dla rządu dążności“. Wypędzony z Poznania, przeniósł się