Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piersiowe niedomagania. Miał wtenczas z pięć, sześć lat ponad trzydziestkę i niewyglądał wcale na szumnego artystę; przeciwnie, niepozorną była jego zewnętrzność i skromną postawa, a na pierwszy rzut oka widziałeś w nim spokojnego i dobrodusznego człowieka, jakim się też okazywał w pożyciu i rozmowie. Spotkać go było można prawie codzień u Rymarkiewicza, którego udatny portrecik zrobił jeszcze na Litwie, lecz i z resztą Polonii berlińskiéj przestawał chętnie. Po kilku miesiącach wyjechał daléj na zachód, aby się kształcić w swojéj sztuce, i osiadłszy w Paryżu, umarł tam czterdziestego drugiego roku na suchoty. Do znakomitości malarskich Walenty Wańkowicz nienależał, ale miał rysunek poprawny i trafne poczucie kolorytu, a gdyby nie wątłe jego zdrowie i śmierć przedwczesna, byłby się talent jego wzniósł na wyźsze szczeble. Odznaczył on się głównie jako portrecista; prócz tych, które ci wymieniłem, chwalono bardzo jego portrety pani Szymanowskiéj, matki Mickiewiczowéj, i sławnego skrzypka Lipińskiego Karóla; większych jego kompozycyi niewidziałem, niesłyszałem nawet o nich.
Po tym krótkim epizodzie malarskim, wracając teraz do naszego wyswobodzonego jeńca, powiem ci, panie Ludwiku, że los był dość łaskaw dla niego, bo Strogonow dał się uprosić i pozwolił mu jechać za granicę bez żandarmskiéj opieki, a poczciwe Litwosy nie przestały na tem; sprawiono mu wózik i konika i zaopatrzono w potrzebne rubelki. Pożegnawszy zatem serdecznie dobrodziejów, zabrał z sobą młodego Józefa Daszkiewicza, z Prus pochodzącego i wiosną trzydziestego drugiego roku ruszył w świat. Przepisaną szczegółowo marszrutę schowali do kieszeni, posłyszawszy bowiem powiastkę o Romarynie, że z pomocą Austryaków ściąga siłę zbrojną i wkrótce rozpocznie nową robotę, puścili się przez Pińsk ku Galicyi. Gdy jednak w dalszéj drodze szlach-