Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nowicie botaniki. Arcybiskup Ledóchowski, gdy przybył do Poznania, polubił niebawem ks. Cybichowskiego jako wzorowego kapłana i uczonego orientalistę, a postarawszy się dlań w Rzymie o godność biskupią, wysłał go do Gniezna, powierzając mu przytem regenturę tamtejszego seminaryum praktycznego. Od chwili gdy Poznań opuścił, nie spotkałem się już z księdzem biskupem i nie znane mi są szczegóły jego pobytu w Gnieźnie, wiem tylko, że i on wierność kościołowi przypłacił kilkomiesięcznem więzieniem, a odzyskawszy wolność i wróciwszy na stanowisko swoje, przeżył jeszcze lat kilka bez rozgłosu, mało komu się udzielając, zwłaszcza iż coraz bardziéj szwankował na zdrowiu, którego ani pobyt w Algeryi, jak mi powiadano, ani rady lekarskie przywrócić mu nie mogły. Umarł w sile wieku, zostawiając znajomym miłą pamięć skromnego i przykładnego żywota swego, oraz żal, iż okoliczności i śmierć przedwczesna nie pozwoliły mu wyraźnie i z pożytkiem dla późniejszych pokoleń uwydatnić owych zasobów naukowych i zdolności, które posiadał.
Niemal równocześnie z nim dostał się do Gniezna ks. Wojciechowski w godności kanonika, którą mu arcybiskup Ledóchowski kilkonastoletnią jego sumienną pracę przy gimnazyum i seminaryum wynagrodził. — Przykro było nam bliższym znajomym rozstać się z nim, bo ktokolwiek z księdzem Wojciechowskim przestawał, przymioty jego serca i charakteru cenić musiał. Zawsze sobie równy, nie szukając blichtrów, nie robiąc przydatków, pełen naturalnéj prostoty, trzymał się prawdy i mówił co myślał; szczerym był i swobodnym w towarzyskich stosunkach, skorym do przyjacielskich usług i niezmiennym w swoich uczuciach. Pierwsze lata w Gnieźnie ubiegły mu normalnie i spokojnie, lecz zaledwie wypełniać zaczął obowiązki oficyała, które mu