Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fił zaufanie wszystkich, na każdem stanowisku, które zajmował.
Uczniowie i klerycy szczerze byli do niego przywiązani, bo, okazując im rzetelną życzliwość, daleki od zapałów i uniesień, przemawiał spokojnie do ich rozumu i do ich sumienia, a życiem swojem dawał im przykład gorącéj wary i chrześciańskiéj prostoty. Kazania jego, z których niejedno słyszałem, wolne od zwrotów retorycznych, nieobliczone na to, aby działać na fantazye, lub na nerwy, miały głównie na celu pouczanie młodzieży i przekonywanie jéj o prawdzie dogmatów i przepisów kościoła. Pięć lat tylko pracował przy gimnazyum, wszakże działaniem swojem tak wybitnie się odznaczył, iż arcybiskup Przyłuski nie wachał się ani chwili oddać mu kierownictwo naukowe i zarząd seminaryum duchownego, gdy ksiądz Janiszewski Poznań opuścił, udając się na probostwo kościeleckie.
Na tem stanowisku miał Wojciechowski do pomocy księdza profesora Cybichowskiego, który, usposobieniem moralnem do niego podobny, celował znajomością języka hebrajskiego i narzeczy chaldejskich. — Tego, wtenczas młodego księdza, znałem, gdy jeszcze do szkół chodził i widywałem go nieraz u Cegielskiego, u którego parę lat przemieszkał, dozorując jego pensyonarzy. Już jako gimnazyasta był on bardzo sympatycznym objawem; nie tylko miłą zewnętrznością swoją, lecz i przykładnem, spokojnem postępowaniem i łagodnością w obejściu z innymi jednał sobie przychylność wszystkich.
Pod tym względem nie zmienił się nigdy, ale w późniejszych czasach dostrzedz w nim było można pewien wstręt do towarzystw, a pociąg do samotnego, nieco ascetycznego życia, spowodowany już to usilną pracą nie tylko w obrębie nauk teologicznych, lecz i innych, mia-