Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

koło Odeum, po Piekarskiéj ulicy wędrowali, pamiętasz więc zapewne, iż go czterdziestego szóstego roku uwięziono i przez długi czas w Sonenburgu i Moabicie wraz z innymi trzymano, a ta okoliczność pociągnęła za sobą stratę rządowéj posady; powierzono ją znowu jednemu z naszych, doktorowi Antoniemu Freudenreichowi, który na niéj pozostał aż do końca swego. Z tym doktorem, okrągło lat dziesięć starszym odemnie, poznałem się czterdziestego piątego roku u Marcinkowskiego, gdzie bardzo często bywałem i gdzie Freudenreicha co dzień niemal, przed i po południu zastać było można; późniéj widywaliśmy się dość często w rozmaitych miejscach, osobliwie w Bazarze, u Magnuszewicza, z którym go łączyła dawna zażyłość. Z zewnętrznego wyglądu miał on niejakieś podobieństwo do Jagielskiego; tą samą niską i grubawą postawą, wyrazem twarzy nawet i oczu przypominał nieco swego kolegę.
Pochodząc z dość zamożnéj rodziny kupieckiéj, od dawna tu na Rynku osiadłéj, urodził się w Poznaniu, ale początki wychowania odebrał u kadetów w Kaliszu, poczem, wróciwszy do rodziców, ukończył nauki szkólne w naszem gimnazyum. Stósownie do chęci już zamłodu powziętéj, mógł się poświęcić sztuce lekarskiéj, a mając na to z domu dostateczne fundusze, nietylko przebył kursa w kilku uniwersytetach niemieckich i z odznaczeniem złożył egzamina swoje w Berlinie, lecz poszedł potem na wędrówkę zagranicę, dłuższy czas pracował w klinikach wiedeńskich i paryzkich, aby jak najgruntowniéj zapoznać się z swoim zawodem. Gdy nakoniec należycie do praktyki usposobiony przybył do Poznania, zastał tutaj już Marcinkowskiego i tak szczerze się do niego przywiązał, iż, pomagając mu przez czas niejaki w praktyce między ubóztwem, usłuchał jego rady i osiedlił się w Gostyniu, zwłaszcza że powiat okoliczny,