Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z usposobienia swego mniéj ufać uczuciowości, więcéj rozsądkowi, przedewszystkiem zaś oddaną była obowiązkom żony i matki.
Lecz nagle zaćmiło się szczęście domowe sędziego; w jesieni czterdziestego ósmego roku zawitała tu do nas cholera; wystąpiła wprawdzie sporadycznie, jak to mówią, przypadki jednak były gwałtowne, uległo jéj parę znanych osób, a między niemi pani Thielowa. Umarła jeszcze w młodym wieku po kilkogodzinnych cierpieniach. Jéj śmierć przeraziła tu wszystkich, a co się działo z mężem, przedstawić ci siliłbym się daremnie. Gdy późniéj ochłonął nieco i równowagę umysłu odzyskał, uczynił toż samo, co Tadeusz Sokolnicki i poświęcił się zupełnie swojéj nieletniéj dziatwie, aby ją wychować i przyszłość jéj zapewnić. Pod tym względem niełatwo byś znalazł troskliwszego ojca; przypominam sobie dobrze, jak nieustannie miał na oku postępy naukowe synów, dopóki tu byli w szkołach i jak nic nie szczędził, żeby im wykształcenie ułatwić i przyspieszyć; nieraz bowiem była mowa o tem między nami. Wszakże powiodło mu się owo zadanie rozwiązać szczęśliwie i wedle swéj myśli; wszystkich bowiem trzech synów, którzy za jego przykładem chwycili się prawniczego zawodu ujrzał obok siebie na stanowiskach sędziów lub rzeczników, a nawet córkę wydał za prawnika. Ale wielkie zadowolenie, które w późniejszych latach mógł mieć z wypełnionéj tak sumiennie powinności ojcowskiéj i na widok pomyślnie ustalonego losu swéj rodziny, zniweczył nagły zgon najstarszego syna, Ludwika, adwokata w Gostyniu. Ten, w pierwszych czasach swéj praktyki, czując się nerwowo rozstrojonym, puścił się w podróż, za radą lekarzy, po Niemczech zachodnich i umarł na miejscu apopleksyą tknięty w Frankfurcie nad Menem. Możesz sobie wystawić, panie Ludwiku, położenie młodziut-