Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ich teraz jeszcze u nas, a nawet rozmnożyli się po prowincyach pruskich, bo część ich, z powodu wiary kalwińskiéj, przez niemieckie małżeństwa zniemczyła się zupełnie. Panna Józefa pochodziła z szczero polskiéj gałęzi, a jéj ojciec, szlachcic dobrze mienny, był właścicielem Brodnicy i Szczodrowa w kościańskim powiecie. Starych państwa Żychlińskich nie znałem, nie wiem nawet czym ich kiedykolwiek widział, przypominam sobie tylko, że Jegomość za rozrzutnego w sąsiedztwie swojem nie uchodził i z tem co miał wydawać się nie lubił. W późniejszych latach sprzedał Brodnicę jenerałowi Chłapowskiemu i, jak mówiono, większą część odebranych za nią pieniędzy tak dobrze schował, że ich, po jego śmierci podobno nie znaleziono. Miał zresztą za życia o czem myśleć, bo dzieci dał mu Pan Bóg dziesięcioro, czterech synów i sześć córek. Całe to pokolenie było słusznego wzrostu, silne i dorodne; z synów odznaczał się pod tym względem szczególnie Adam, najstarszy, o drugim zaś, Józefie, który wraz z nim trzydziestego roku poszedł do powstania, słyszałem dawnemi czasy kilkakrotnie opowiadających jak przytomnością swoją i odwagą ocalił część owéj jazdy kaliskiéj, którą na grobli pod Kawęczynem Moskale rozbili. Mıędzy siostrami ich znaną była z piękności panna Flora i mogę cię zapewnić, panie Ludwiku, że blaskiem cery i oczu na imię swoje zasługiwała, chociaż postać i rysy twarzy raczéj Junonę przypominały. Wszystko to już minęło, z dziesiątki pozostała między nami tylko jednostka, sędziwa pani Gąsiorowska, wdowa po zacnym doktorze. Najmłodszą jéj siostrą była owa panna Józefa, którą, po przebyciu różnych trudności, pan Andrzéj, jako drugą żonę, wprowadził do tego domu. Widywałem ją nieraz jeszcze kilkonastoletnią panienką, chodzącą do szkoły, a znając jéj roztropność, dalekie od wybujałych chęci, skromne i ci-