Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wdowcem i sam umarł jeszcze w sile wieku. Z pozostałych po nim sierot poznałem potem bliżéj dwie udatne i żwawe panienki, z których młodsza odznaczała się ładną twarzyczką i bystrością pojęcia; wychowywała je z macierzyńskiem poświęceniem druga żona zacnego dyrektora, z domu Stablewska.
Widzisz, panie Ludwiku, dokąd mnie to doprowadził stary pan Nepomucen, od którego zacząłem. Nie dziw się, bo w moim wieku, gdy się tak pogawędzi de rebus antiquis, z jednego wysnuwa się drugie, jeden stary znajomy wyciąga za sobą drugiego z pamięci, a o każdym chętnieby się coś powiedziało. — Wspomniałem ci, że dyrektor Nieżychowski już się od wielu lat był pożegnał z tym domem, przed którym stoimy, gdy mnie losy do niego zbliżyły, ale jego następcę, pana Józefa Grabowskiego, dobrze pamiętam rezydującego tutaj w urzędowem mieszkaniu; ojciec mój bowiem znał się z nim od dawna i dość często, gdyśmy tutędy przechodzili, wstępował zemną, aby go odwiedzić; dwa razy nawet, trzydziestego roku, byliśmy w pięknem Łukowie, które teraz dzierżą synowie Germanii. Owego czasu zajmował dyrektor Grabowski jedno z pierwszych miejsc w społeczeństwie naszem, ciesząc się niezwykłym szacunkiem i zaufaniem całego obywatelstwa oraz władz rządowych tutaj i w Berlinie, a to znaczenie zjednały mu i przeszłość jego i osobiste przymioty. Co do owéj przeszłości, niewiele ci powiedzieć potrafię, panie Ludwiku; wiem, że urodził się 1790 roku z rodziny, która niegdyś w Wielko-Polsce i Prusach odznaczała się majątkiem i godnościami, bo ojciec jego, starosta lipieński, był właścicielem rozległych dóbr, Sypniewa i Iłowa pod Więcborgiem i Wełny pod Rogoźnem, a do starostwa jego należało ośm wsi z zamkiem Lipienko. Do szkół publicznych nie chodził, lecz wychowywał się w domu