Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cze krótko przed śmiercią, posłował przez trzy lata w Berlinie. Zawód nauczycielski odbył pomyślnie, gdyż zaraz po podziale gimnazyum dostał jedno z wyższych miejsc we fryderykowskiem gimnazyum, a wkrótce po frankfurtskiéj parlamentarce, dyrektoryat szkoły realnéj międzyrzeckiéj, który lat osiemnaście sprawował. Wreszcie na spokojnéj emeryturze przebył podobno jeszcze lat jedenaście, gdzieś tam między swymi w bradenburskiéj krainie.
Wspomniałem ci tutaj, panie Ludwiku, o tych kilku dawniejszych nauczycielach niemieckich, z powodu że w młodości nie mało z nimi miałem do czynienia, osobiście zaś do pewnéj wdzięczności się dla nich poczuwam, i dla tego także, iż należą do owych dziesięcioletnich dziejów naszego gimnazyum, quorum minima pars fui i z których ci urywki podaję. Gdy na ostatni szczebel gimnazyalny skoczyć miałem, to jest prozaicznie mówiąc, gdy przychodziłem do Prymy, nastąpił w szkólnych sprawach tutejszych bardzo ważny wypadek, podział gimnazyum naszego, którego bezpośrednią przyczyną była różnica narodowości i religii tak uczniów jako i nauczycieli, a który dla obydwóch stron byłby był słuszny i zbawienny, gdyby pod względem języka, narodowość polska była znalazła to samo uwzględnienie, co niemiecka. Rzecz sama odprawiła się bez wielkiego rozgłosu, bez nadzwyczajnych obchodów; piętnastego października trzydziestego czwartego, z początkiem szkólnego roku, po uroczystéj mszy św. w farnym kościele, na któréj ks. arcybiskup Dunin Veni creator zaintonował i po odpowiedniéj przemowie radzcy szkólnego kanonika Busława, wszystko, co było polskie między uczącymi i uczącymi się, pozostało, pod dowództwem dyrektora Michała Stoca, tutaj w tym budynku, któremu przydano nazwę św. Maryi Magdaleny;