Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

całkiem nieznaną; niepamiętam, iżbym go był kiedykolwiek widział; również niewidziałem nigdy pani prefektowéj, Zabłockiéj z domu, tylko, chłopcem jeszcze będąc, słyszałem nieraz rozmawiających o niéj jako o świetnéj damie i o wieczorach, które się u niéj odbywały. Wszakże drugiego pokolenia, które także już zeszło z tego świata, przemilczeć nie chcę, bo obcem mi nie było. Starszą córkę prefektorstwa, panią Izabelę Kurnatowską zuałem z daleka; kończyło się między nami tylko na ukłonach i niewiem czym kiedykolwiek z nią rozmawiał; ale ponieważ mam trochę zmysłu estetycznego, przyznam ci, że z zadowoleniem patrzało się na tę bardzo przystojną osobę, któréj ubiór, postawa i ruchy okazywały wielkoświatową panię i która rozmaite w życiu swojem przebywała losy. Natomiast w bliższéj znajomości byłem z jéj siostrą, panią Józefą Żychlińską, zwłaszcza, iż miałem przyjemność widywania jéj dość często, gdy lat kilka mieszkała w Poznaniu dla wychowania dzieci. Niższego wzrostu od swéj siostry, pełnych i zgrabnych kształtów, z czarnym niemal włosem i ciemnobrunatnem błyszczącem okiem, robiła wrażenie istoty za Alpami lub za Pireneami zrodzonéj, tem bardziéj, iż temperamentu była nader żywego, imaginacyi znacznie rozbudzonéj. Za piękność nieuchodziła, ale w spojrzeniach, w grze rysów twarzy, w swobodzie i wraźliwości usposobienia, w biegłości wysłowienia swego miała ta południowa natura pewien urok, który każdego ku niéj pociągał. Przeciwnie mąż jéj, liczący się do Żychlińskich kalwinów, zdawał mi się niezbyt magnetycznie działać na innych, chociaż, szczerze mówiąc, mało co go znałem.
Młodszego brata pani Izabeli i pani Józefy, Henryka Ponińskiego, poznałem w dwa czy trzy lata po jego powrocie z Moabitu, a z dziejów jego młodości, wiem tylko że szkoły przebywał gdzieś w Niem-