Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawsze zadowoloną. Nie wiem gdzieśmy się poznali, ale zdarzyło mi się kilka razy rozmawiać z nim na ulicy i pamiętam, że wynurzał uczucia bardzo patryotyczne, różowo i prostodusznie na świat się zapatrując. Miał on synka, podrostka wtenczas, ale kawalera bardzo ruchawego, którego często widać było po ulicach i który, będąc podobno arcydemokratycznie usposobiony, ile mógł kręcił się żwawo w spiskach, naradach i schadzkach zajmujących wtenczas i młodych i starych. Spostrzegłem późniéj, że obydwóch Gniewoszów nie ma w Poznaniu i usłyszałem, iż wynieśli się do Galicyi, a ów synek objawiający już u nas nie małe skłonności do zawodu politycznego, dojrzawszy tam i wyrobiwszy się w pierwotnym kierunku, zajmuje teraz, jak wiesz, we Lwowie wybitne stanowisko jako jeden z prewodyrów demokratycznego stronnictwa.
Wróćmy się teraz na Plac Piotrowy, panie Ludwiku; otóż, ta druga ulica wychodząca z niego na prawo od kościoła, teraz Piotrowa, nazywała się dawniéj, jak ci wspomniałem, Ogrodową, ponieważ po obydwóch jéj stronach, prócz kilku lepianek, były większe i mniejsze sady i miejsca warzywami obsadzone. Z owych starych lepianek widzisz tu jeszcze dwie, których nowożytna kultura nie pochłonęła, jednę na prawo, zaraz za narożnią kamienicą, drugą po lewéj stronie, przy końcu ulicy, prawie już całkiem w ziemię zapadłą. Pierwszy porządniejszy murowany domek wystawił tutaj przed laty przeszło siedemdziesięciu pan Józef Liszkowski, ojciec kupca Kaźmierza, i mieszkał tu nie wiem jak długo, a gdy go sprzedał, przechodził ten domek przez czas dość długi różne losu koleje, aż został własnością pana Żóchowskiego, o którym, chociaż go znałem osobiście, nie wiele ci jednak powiedzieć mogę. Wiem, że miał tutaj urząd sekretarza przy sądzie, czy w admini-