Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

majątek, tak iż mógł pomyśleć o wiejskim spoczynku i za część kapitału kupił Koninek w bliskości Poznania, który, zdaje mi się, syn jego dotychczas jeszcze posiada. Po śmierci pierwszéj żony, znalazł nie młody już Grasmann drugą, nie mniéj piękną, chociaż odmienną, bo ciemną szatynkę, w osobie pasierbicy bogatego kolegi, kupca Altmanna, o którym, gdy czas przyjdzie, też ci może słówko powiem. Co do usposobienia, należał, ile go poznałem, Grasmann do Niemców nie mających względem nas nienawiści rodowéj, owszem, przy sposobności, okazywał przyjacielskie uczucia, zwłaszcza iż w czynnościach swoich kupieckich w bardzo częstych był z Polakami stosunkach. Ostatnie moje z nim spotkanie miało coś dziwnego w sobie. Było to podczas ostatniéj mocnéj cholery, zszedłem się z nim na Fryderykowskiéj ulicy, gdy wracał do domu. Wyglądał różowo i świetnie; rozmawialiśmy parę minut, nie pomnę już o czem, ale przy pożegnaniu zawołał: „ua, leben Sie wohl, leben Sie recht wohl!“ z tak niezwykłym przyciskiem, że mnie to zastanowiło i wróciwszy opowiadałem w domu; otóż tego samego wieczora Grasmann uległ cholerze.
Z Lipowéj ulicy zwróćmy się w lewo, panie Ludwiku; masz przed sobą teatr miejski, świątynię niemieckiego Apollina. Jak tam w niéj teraz wygląda, niewiem, bo nigdy tych drzwi nie przeszedłem i zapewne rzadko kiedy niepowołana noga słowiańska przestąpi jéj progi. Przedtem bywało inaczéj. Nowy ten budynek, a raczéj przebudowanie, skończono niedawno, bo dopiero siedemdziesiątego dziewiątego roku; opłaciła go kasa miejska grubemi pieniędzmi, na które wszystko co podatkuje w Poznaniu składać się naturalnie musiało; a chociaż na to i polskich marek poszło niemało, wykluczono z nowych murów wyraźnie wszelkie polskie brzmienia. Stary teatr, za pierwszych pruskich czasów wystawiony,