Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które miał najpierw przy Śto-Marcińskiéj ulicy, późniéj przy Długiéj w sąsiedztwie Szaretek, z upodobaniem i znajomością rzeczy pielęgnował rzadkie krzewy i kwiaty. Pod względem narodowym, w początkach aż nadto ostrożny i na pozór obojętny, może dla urzędowego stanowiska, należał późniéj do niewątpliwych patryotów i uczuć polskich nie ukrywał. Jak żony tak i wszystkie dzieci wyprzedziły go na tamten świat. Z pierwszego małżeństwa miał ich dwoje, syna i córkę. Syn był budowniczym, czy mistrzem ciesielskim, i umarł w sile wieku tutaj u nas; córka zaś w Galicyi, w pierwszych, jak mi się zdaje, latach małżeństwa. Pamiętam ją dobrze, nieraz bowiem tańczyliśmy z sobą na bazarówéj sali. Była to całkiem ładna panna, wysmukła blondynka, z pociągłą regularną twarzą, spokojnem zawsze i skromnem spojrzeniem, oraz i pewną dystynkcyą w poruszeniach. Śpiewała dobrze, głos miała silny i dźwięczny, a śpiew pewnego razu na złe jéj wyszedł.
Otóż opowiadałem ci już, gdy byliśmy na Działowym placu, o rozstrzelaniu emisaryusza Babińskiego, roku czterdziestego siódmego. Aby przyjść w pomoc duszy tego biedaka, odbyła się za staraniem gorliwych patryotek, ile pamiętam, Bibianny Moraczewskiéj, panien Dobrzyńskiéj i Bolewskiéj, u św. Marcina msza uroczysta, na którą tłumy ludzi się zebrały.
Ponieważ organy były w nieporządku, przyniesiono do kościoła harmonium; grała na niém pani Kurnatowska, Ponińska z domu, panna Jeziorowska śpiewała i zdaje mi się, że było téż tam trochę „Boże coś Polskę“ przy końcu. Policya znalazła naturalnie crimen niepospolity, a wiedząc, że panna Jeziorowska miała czynny udział w nabożeństwie, rozpoczęła z nią śledztwo, aby wykryć sprawców tego obchodu i osobę grającą. Ponieważ panienka z góry oświadczyła, iż o ni-