Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezpiecznego miejsca na ostatni spoczynek. Karmelici pochowali go uroczyście w swoich sklepach, a w kościele wystawili mu piękny pomnik. Ze sklepów wyrzucono naturalnie, do wspólnego dołu, przy kasacyi klasztoru, kości pana Konarzewskiego wraz z wszystkiemi innemi, które się tam znalazły i od których trudnoby już było teraz odróżnić szczątki tak znakomitego szlachcica; część zaś pomnika, t. j. dość dużą rzeźbioną postać przedstawiającą leżącego rycerza w zupełnéj zbroi, z głową odkrytą, oraz obszerny napis w języku łacińskim na płycie śpiżowéj, przeniesiono do przedsionka kościelnego i wmurowano w niży przy drzwiach. Chociaż go tam, co prawda, w porządku i czystości utrzymują, zdaje się jednak, że dzielnemu panu Wojciechowi Konarzewskiemu niedocieczone fata za ciężkie jego grzechy przeznaczyły, aby, przez pewien lat szereg w kruchcie leżąc, słuchał co niedzielę dysydenckich psalmów i niemieckich kazań.
Coś podobnego zdarzyło się nie mniéj dzielnemu rycerzowi Broniszowi, który Cystersów fundował w Paradyżu i w znaczne dobra zaopatrzył, wywięzując się Panu Bogu z votum uczynionego podczas bitwy z Tatarami, gdy go zewsząd to szubrawstwo ścisnęło. Wspaniałego kościoła paradyskiego, który ci odwiedzić polecam, panie Ludwiku, jeśli kiedy będziesz w okolicy Międzyrzecza, nie zamieniono wprawdzie na dysydencki, ale klasztór zniesiono, dobra zabrano i pana Bronisza także gdzieś w pobliżu drzwi umieszczono, nie zmazawszy jednak z obrazu wierszy łacińskich, któremi przeklina tych, coby się ważyli Cystersom podarunki jego odebrać.
A teraz idź daléj, panie Ludwiku; patrz, gdzie stoi ów bastion zwany Modrą wieżą (blauer Thurm) i przed nim drzewami zarosłe wzniesienie, był, przed rokiem dwudziestym siódmym jeszcze, najstarszy prote-