Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łagodne, uparte i głębokie spojrzenie — że z temi gałązkami palmy i z tym wieńcem złotym tuż obok, to było wzruszające, to była zupełnie kompozycja Młodego człowieka i śmierci Gustawa Moreau (Wasza Wysokość zna z pewnością to arcydzieło).
Księżna Parmy, która nie znała nawet nazwiska malarza, potrząsnęła gwałtownie głową i uśmiechnęła się żarliwie, aby wyrazić swój podziw dla tego obrazu. Ale żywość jej mimiki nie zdołała zastąpić tego błysku, którego brakuje naszym oczom, kiedy nie wiemy o czem ktoś do nas mówi.
— To podobno ładny chłopiec? — spytała.
— Nie, bo jest podobny do tapira. Oczy są trochę niby oczy królowej Hortensji z abażuru. Ale, prawdopodobnie uznał, że byłoby trochę śmieszne dla mężczyzny rozwijać to podobieństwo, toteż gubi się to w jego wywoskowanych policzkach, dających mu potroszę minę mameluka. Czuć, że froter musi je przejeżdżać co rano. Swann — dodała wracając do łóżka młodego księcia — uderzony był podobieństwem tej syreny do Śmierci Gustawa Moreau. Ale zresztą — dodała szybciej ale poważnie, aby tem lepiej rozśmieszyć — nie mamy się co przejmować, bo to zwykły katar i młodzieniec jest zdrów jak ryba.
— Powiadają, że on jest snob? — spytał pan de

81