Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bréauté z nieżyczliwą, podnieconą miną, oczekując odpowiedzi równie ścisłej co gdyby powiedział: „Mówiono mi, że ma tylko cztery palce u ręki, czy to prawda?“
— Mój B...oże, n...ie, — odparła pani de Guermantes z uśmiechem łagodnego pobłażania. Może troszkę snob z pozoru, bo jest bardzo młody, ale dziwiłabym się, gdyby miał być snob naprawdę, bo on jest inteligentny — dodała tak, jakby dla niej snobizm był czemś nie do pogodzenia z inteligencją.
— On jest sprytny, czasem bywał zabawny — rzekła jeszcze śmiejąc się z miną smakoszki i znawczyni, tak jakby wydanie sądu że ktoś jest zabawny wymagało wesołej miny lub jakby jakiś koncept księcia de Guastalla przypomniał się jej w tej chwili. Zresztą, ponieważ go nigdzie nie przyjmują, ten snobizm niewiele miałby okazji, dodała nie zastanawiając się że nie bardzo zachęca księżnę Parmy.
— Myślę co powie książę Gilbert, który nazywa ją „pani Jena“, jeśli się dowie, że ja byłam u niej.
— Jakto! — wykrzyknęła żywo pani de Guermantes — księżna wie, że to myśmy ustąpili Gilbertowi (żałowała tego gorzko teraz!) cały pokój do gry empire, który mieliśmy po Quiou-Quiou,

82