Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

surowych owej odrazy, jakąby czuła np. moja matka. Grzeszki tego rodzaju, negowane wbrew oczywistości przez święte przyjaciółki, najwyraźniej miały w świecie Guermantów o wiele mniej znaczenia, niż stosunki jakie ktoś umiał zachować. Udawano nieświadomość, że ciało jakiejś damy przechodziło z rąk do rąk, byle „salon“ jej pozostał nietknięty.
Książę bardzo mało liczył się ze swemi gośćmi (co do których, jak oni co do niego, oddawna nie miał złudzeń), ale bardzo liczył się ze mną, którego gatunek wyższości, będąc mu nieznany, budził w nim potrosze ten sam rodzaj szacunku, co w wielkich panach na dworze Ludwika XIV ministrowie-mieszczanie. Uważał najoczywiściej, że fakt nie znania jego gości nie ma żadnego znaczenia, jeżeli nie dla nich, to bodaj dla mnie; i gdym ja się troskał, z jego powodu, o wrażenie jakie zrobię na nich, książę troszczył się jedynie o to, jakie wrażenie oni zrobią na mnie.
Na wstępie zresztą zdarzyło się podwójne imbroglio. W istocie, ledwiem wszedł do salonu, pan de Guermantes, nie pozwalając mi nawet przywitać się z księżną, powiódł mnie ku niedużej damie, z miną człowieka chcącego sprawić jej miłą niespo-

198