Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

melodję kilku replikom zupełnie różniącym się w librecie od siebie sensem i charakterem, ale złączonym, przez muzykę w jednem uczuciu. Kiedy Robert odszedł, Rachela wezwała Aimégo, prosząc go o różne informacje. Spytała mnie potem, jak mi się on wydaje.
— Ma zabawne spojrzenie, prawda? Rozumie pan, mnieby bawiło wiedzieć co on może myśleć, mieć go przy sobie do usługi, zabrać go z sobą w podróż. Ale nie więcej. Gdyby się trzeba było kochać z każdym mężczyzną, który się nam podoba, to byłoby w gruncie dosyć okropne. Robert niepotrzebnie nabija sobie głowę. Wszystko to jest u mnie czysto cerebralne, Robert powinienby być bardzo spokojny.
Patrzała wciąż na Aimégo. — O, niech pan patrzy na te jego czarne oczy, chciałabym wiedzieć, co tam w nich siedzi.
Niebawem oznajmiono Racheli, że Saint-Loup prosi ją do separatki, dokąd udał się innem wejściem, aby dokończyć śniadania, nie przechodząc przez restaurację. Znalazłem się nagle sam, potem Robert kazał mnie zawołać. Zastałem Rachelę wyciągniętą na sofie, śmiejącą się pod jego pocałunkami i pieszczotami. Pili szampana. „Serwus, ty!” rzekła do niego, bo nauczyła się świeżo tej formuły,

35