Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miejscowość pod Paryżem. Ciotka moja utrzymywała, że to margrabstwo było w rodzinie; chciała załatwić rzeczy prawidłowo, nie wiem czemu. Z chwilą kiedy się bierze nazwisko do którego się nie ma prawa, lepiej jest nie bawić się w komedję legalności.
Pani de Villeparisis, będąca tylko panią Thirion, dopełniła upadku jaki rozpoczęła w moim umyśle w chwili gdym ujrzał mieszany skład jej salonu. Uważałem za niesprawiedliwe, aby kobieta, której nawet tytuł i nazwisko były zupełnie świeże, mogła mylić współczesnych — jak miała zmylić potomność — dzięki swoim monarszym stosunkom. Pani de Villeparisis stała się znów tem, czem mi się wydawała w dzieciństwie; osobą bez cienia czegoś arystokratycznego; owe dostojne krewieństwa, które ją otaczały, zdawały mi się całkowicie jej obce.
Zresztą margrabina nie przestała wciąż być dla nas czarująca. Odwiedzałem ją od czasu do czasu, i często przesyłała mi jakiś upominek. Ale nigdy nie miałem wrażenia, aby ona była z faubourg Saint-Germain, i gdybym miał szukać jakichś informacyj co do tego świata, ona byłaby ostatnią osobą, do której bym się zwrócił.
— Obecnie, ciągnął pan de Charlus, bywając w świecie, zaszkodziłby pan jedynie sobie, pacząc

253