Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

za zasadę że ich postanowienie jest nieodwołalne, im bardziej uczucie, do którego ktoś u nich apeluje jest wzruszające, tem bardziej wydają się im godni potępienia nie oni sami że się opierają, ale ci co im narzucają konieczność oporu; twardość ich może sięgać ostatecznego okrucieństwa, przyczem twardość ta pomnaża jedynie w ich oczach winy istoty natyle niedelikatnej aby cierpieć, aby mieć rację i zadawać im tak niecnie ten ból iż muszą działać wbrew własnej litości. Zresztą, pani de Marsantes sama z siebie przestała nalegać, bo czuła że go już nie zatrzyma.
— Zostawiam cię, rzekł do mnie; ale niech go mama nie trzyma długo, bo on koniecznie musi iść zaraz z wizytą.
Czułem iż moja obecność nie może zrobić żadnej przyjemności pani de Marsantes; ale wolałem nie odchodzić razem z Robertem, aby nie myślała że ja mam udział w przyjemnościach, które ją pozbawiają syna. Byłbym pragnął znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla Roberta, mniej przez przyjaźń dla niego niż przez litość dla niej. Ale ona przemówiła pierwsza:
— Biedny mały, rzekła; jestem pewna, że mu zrobiłam przykrość. Widzi pan, drogi panie, matki są bardzo samolubne; on nie ma przecież tak wiele

230