Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zaczyna się straszliwa gra. Niezdolny strawić swego zawodu, wyrzec się tej kobiety, mężczyzna upędza się za nią, ona ucieka, tak że jeden uśmiech, którego nie śmiał się już spodziewać, kosztuje go tysiąc razy drożej niżby powinno kosztować całkowite posiadanie. Jeżeli, łącząc naiwność z tchórzostwem wobec cierpienia, popełni ktoś to szaleństwo aby uczynić z dziewki niedostępne bóstwo, zdarza się nawet czasem w tym wypadku, że nie dostąpi nigdy tego posiadania a nawet pierwszego pocałunku; nie śmie nawet już o niego prosić, aby nie zadać kłamu swoim zapewnieniom idealnej miłości. Cóż za cierpienie wówczas, umrzeć nie dowiedziawszy się nigdy, czem mógł być pocałunek kobiety, którą się najbardziej kochało.
Saint-Loup zdołał szczęśliwie uzyskać wszystkie fawory Racheli. Z pewnością, gdyby wiedział teraz, że ofiarowywano je całemu światu za cenę jednego ludwika, byłby z pewnością straszliwie cierpiał, ale i tak dałby milion aby je zachować, wszystko bowiem czegoby się dowiedział, nie zdołałoby go sprowadzić — bo to jest ponad siły człowieka i może się zdarzyć jedynie mocą jakiegoś wielkiego naturalnego prawa — z drogi na której się znalazł i skąd ta twarz była mu widzialna jedynie poprzez jego marzenia; stąd te spojrzenia, te uśmiechy, te

17