Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

u pana Leroy-Beaulieu, bez którego niepodobna myśleć o żadnym wyborze; już wspominałem mu pańskie nazwisko, które zna oczywiście doskonale. Sformułował pewne zarzuty. Ale tak się składa, że on potrzebuje poparcia mojej grupy przy najbliższym wyborze, toteż mam zamiar ponowić atak; wyznam mu bardzo szczerze nawskroś serdeczne związki jakie nas łączą; nie zataję, że, gdyby pan postawił swoją kandydaturę, poprosiłbym wszystkich swoich przyjaciół aby głosowali za panem (książę odetchnął z głęboką ulgą), a on wie że ja mam przyjaciół. Sądzę, że gdybym zdołał sobie zapewnić jego poparcie, widoki pańskie stałyby się bardzo poważne. Niech pan przyjdzie tego wieczora o szóstej do pani de Villeparisis, wprowadzę pana i będę mógł panu zdać sprawę z mojej rannej rozmowy.
W ten sposób książę von Faffenheim dopłynął do salonu pani de Villeparisis. Kiedy zaczął mówić, sprawił mi głębokie rozczarowanie. Nie pomyślałem o tem, że o ile dana epoka posiada rysy swoiste i ogólne, silniejsze od narodowości, tak że w ilustrowanej encyklopedji, gdzie nam pokazują zgoła autentyczny portret Minerwy, Leibnitz ze swoją peruką i krezą mało się różni od Marivaux lub od Samuela Bernard, o tyle znowuż narodowość

198