Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pochodziły. Rząd nie jest, Bogu dzięki, ani pod rozkazami pułkownika Driant, ani — na przeciwnym biegunie — pana Clemenceau. Trzeba przygiąć karku zawodowym agitatorom i nie dać im podnieść głowy. Francja w swojej ogromnej większości pragnie pracy i ładu! W tym względzie moje wyznanie wiary jest jasne. Ale nie trzeba się bać oświecić opinję; a jeżeli parę owiec — z tych, które tak dobrze znał nasz Rabelais — rzuci się na łeb na szyję w wodę, godziłoby się pokazać im, że ta woda jest mętna, że ją zmącił rozmyślnie posiew obcego chowu, aby zasłonić niebezpieczne kulisy. I rząd nie powinien robić wrażenia, że porzuca swą bierność jakby pomimo woli, kiedy będzie wykonywał prawo będące zasadniczem jego prawem: mam na myśli prawo wprawienia w ruch ramienia Sprawiedliwości. Rząd przyjmie wszystkie wasze sugestje, panowie. Jeżeli stwierdzone zostanie, że zaszła omyłka sądowa, rząd będzie pewien przygniatającej większości, która mu pozwoli na rozmach w działaniu.
— Pan, proszę pana — rzekł Bloch zwracając się do pana d’Argencourt, któremu wymieniono wraz ze wszystkimi jego nazwisko — pan jest z pewnością dreyfusistą; zagranicą wszyscy są za Dreyfusem.

169