Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie kiedyś za mój żart z królową szwedzką, przychodzę błagać o pardon.
— Nie, nie gniewam się, pozwalam ci nawet zjeść podwieczorek, jeżeli jesteś głodny, — No, panie Vallenères, niech pan robi pannę domu, rzekła pani de Villeparisis do archiwisty: był to uświęcony żarcik.
Pan de Guermantes wyprostował się w fotelu, gdzie się rozwalił postawiwszy cylinder na dywanie i badał z zadowoloną miną talerzyki z ciasteczkami, które mu podawano.
— Ależ chętnie, teraz kiedy się zaczynam oswajać z tem szlachetnym zgromadzeniem, schrupię jakąś babkę, wyglądają wybornie.
— Doskonale się pan wywiązuje z roli panny domu, rzekł pan d’Argencourt, który, przez ducha naśladownictwa, podjął koncept pani de Villeparisis.
Archiwista podał ciasteczka historykowi Frondy.
— Cudownie się pan wywiązuje ze swoich funkcyj, rzekł ów przez nieśmiałość i starając się pozyskać ogólną sympatję.
Jakoż objął ukradkiem porozumiewawczem spojrzeniem tych co zrobili już jak on.
— Powiedz mi, dobra ciociu, spytał pan de Guermantes pani de Villeparisis, kto jest ten pan, prezentujący się wcale dobrze, który wychodził kiedy

141