Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czoru w pierwszym salonie faubourg Saint-Germain istniałyby chwile identyczne z temi jakie już przeżyłem: co było niemożliwe. Prawda, że mój umysł porał się z pewnemi trudnościami; obecność ciała Chrystusa w hostji była mi nie bardziej tajemnicza, niż ten położony na prawym brzegu Sekwany pierwszy salon faubourg Saint-Germain, gdzie ze swojego pokoju mogłem słyszeć jak trzepią rano meble. Ale linja demarkacyjna dzieląca mnie od faubourg Saint-Germain, mimo iż tylko idealna, zdawała mi się tem rzeczywistsza; czułem, że słomianka Guermantów, pomieszczona z drugiej strony tego równika (słomianka, o której matka, spostrzegłszy ją jak ja, pewnego dnia kiedy drzwi były otwarte, ośmieliła się powiedzieć, że jest w bardzo lichym stanie) — to już jest faubourg. Zresztą, jakim cudem ta jadalnia, ten ciemny korytarz, sień z czerwonemi pluszowemi meblami, które mogłem czasem spostrzec przez okno z naszej kuchni, mogłyby nie posiadać dla mnie tajemniczego czaru faubourg Saint-Germain, jak mogłyby nie być jego najistotniejszą cząstką, jego geograficzną przynależnością, skoro być przyjętym w tej jadalni, znaczyło bywać w faubourg Saint-Germain oddychać jego atmosferą; skoro ci, co przed obiadem siadali obok pani de Guermantes na skórzanej kanapie

41