Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

płacił gotówką, miał kilka powozów i koni wierzchowych. Dowiedziawszy się o zmartwieniu Roberta z powodu iż nie może towarzyszyć kochance, fryzjer przemówił za nim gorąco do księcia spowitego w białe gzło w chwili gdy balwierz trzymał jego przegiętą głowę z brzytwą na gardle. Opowieść o sercowych przygodach młodego sierżanta wyrwała kapitanowi-księciu uśmiech napoleońskiej pobłażliwości. Mało prawdopodobne jest, aby książę pomyślał o swoim niezapłaconym rachunku; ale polecenie fryzjera wprawiło go w dobry humor w tym samym stopniu w jakim rekomendacja jakiegoś diuka wprawiłaby go w zły. Jeszcze miał pełno mydła na brodzie, a już urlop był rzeczą załatwioną, podpisaną tego samego wieczora. Co się tyczy fryzjera, który miał zwyczaj chwalić się bezustanku (aby to sobie ułatwić, przypisywał sobie, z nadzwyczajnym talentem kłamcy, przewagi całkowicie zmyślone), ten, oddawszy faktyczną usługę Robertowi, nietylko się nią nie chełpił, ale nigdy nie wspomniał mu o tem. Możnaby mniemać, że próżność potrzebuje kłamać, kiedy zaś nie ma powodu tego czynić, ustępuje miejsca skromności.
Wszyscy powtarzali mi, że ilekolwiek czasu zostałbym w Doncières, lub kiedykolwiek bym tam wrócił, jeżeli Roberta nie będzie, ich powozy, ko-

206