Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Powiem ci jedno: zaręczano mi, że ona mnie ma za kompletnego idiotę.
— Och, w to nie uwierzę. Oriana nie jest orzeł ale bądź co bądź nie jest całkiem głupia.
— Ty wiesz, że nie zależy mi wcale na tem, abyś afiszował swoją przyjaźń dla mnie, bo nie jestem ani trochę próżny. Toteż żałuję, żeś mówił o mnie tak pochlebne rzeczy swoim przyjaciołom (do których przejdziemy za chwilę). Ale co się tyczy pani de Guermantes, gdybyś mógł jej zakomunikować, nawet z pewną przesadą, co o mnie myślisz, zrobiłbyś mi wielką przyjemność.
— Ależ bardzo chętnie, jeżeli tylko o to ci chodzi, to nie jest zbyt trudne; ale cóż tobie może zależeć na tem, co ona o tobie myśli? Przypuszczam że gwiżdżesz na to; w każdym razie, jeżeli to tylko tyle, będziemy mogli pomówić o tem przy wszystkich, albo kiedy będziemy sami, bo boję się żebyś się nie zmęczył rozmawiając stojący i to tak niewygodnie, podczas gdy mamy tyle sposobności znaleźć się sam na sam.
Ale właśnie ta niewygoda dała mi odwagę mówienia z Robertem; obecność innych była dla mnie pretekstem, pozwalającym mi formułować zdania krótko i bezładnie, dzięki czemu łatwiej mogłem ukryć kłamstwo, jakiegom się dopuszczał mówiąc

160