Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

fizycznie możebne — wiedziałem, że to jest bardzo trudne — aby był tak dobry i przyszedł na chwilę. Za godzinę przybywał; słysząc jego dzwonek, czułem się wyzwolony ze swoich trosk. Wiedziałem, że o ile one są silniejsze odemnie, on jest silniejszy od nich; uwaga moja odrywała się od nich i obracała się ku niemu, mającemu decydować. Już wszedł i już napełnił pokój falą powietrza, w którem rozwijał tyle energji od rana; atmosferą bardzo różną od mojego pokoju, do której dostrajałem się natychmiast przez stosowne reakcje.
— Nie gniewasz się, mam nadzieję, żem cię niepokoił; jest coś co mnie dręczy, powinieneś był to zgadnąć.
— Ale nie; myślałem poprostu, że masz ochotę mnie widzieć, i bardzo mnie to ucieszyło. Byłem niezmiernie rad, żeś mnie wezwał. Ale co? Jakoś nietęgo się miewasz? Czem ci mogę usłużyć?
Słuchał moich wyjaśnień, odpowiadał z precyzją, że nim jeszcze przemówił, upodobniał mnie do siebie; przy poważnych zajęciach, które go czyniły tak spieszącym się, tak ruchliwym i wesołym, przykrości wypełniające mnie przed chwilą nieustannem cierpieniem wydawały mi się, jak jemu, czemś błahem; byłem jak człowiek, co, nie mogąc otworzyć oczu od kilku dni, sprowadza lekarza, który łagod-

141