Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

są, również jak na scenie, tylko dekoracją. Jeżeli którego dnia dekoracja się zawali, powstanie stąd chmura kurzu i widoczne szczątki; ale jeszcze mniej materjalna niż pałac w teatrze, od którego jest wszelako mniej lekka, runie w czarodziejski wszechświat tak, że upadek jej ciężkich głazów żadnym pospolitym hałasem nie skala czystości ciszy.
Cisza — o wiele bardziej względna — panująca w żołnierskiej izdebce, gdzie się znajdowałem od paru chwili, przerwała się. Drzwi się otwarły i Saint-Loup, wypuszczając z oka monokl, wyszedł żywo.
— Ach, Robercie, jak tu dobrze u ciebie, rzekłem; jakby to było wspaniale, gdyby tu było wolno zjeść obiad i przenocować!
I w istocie, gdyby to nie było zabronione, jakiegoż spoczynku wolnego od smutku zakosztowałbym tutaj, chroniony przez tę atmosferę spokoju, czujności i wesołości, którą podtrzymywały tysiączne uregulowane i zdyscyplinowane wole, tysiąc beztroskich dusz, w tej wielkiej wspólnocie jaką są koszary, gdzie strojąc nawet czas w formę działania, smutny dźwięk godzin zastąpiono radosną fanfarą pobdek, tych samych których dźwięczne wspomnienie, rozproszkowane, rozdrobnione, buja nieustannie nad brukiem ulic; — głos pewny że będzie

121