Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bardzo jest zdolny odtrącić stopniowo całą politykę bismarkowską, a wówczas to jest skok w nieznane.
— Mąż mówił mi, panie ambasadorze, że pan go może porwie gdzieś na wybrzeża Hiszpanji; bardzo jestem szczęśliwa za niego.
— Ależ tak, to uroczy projekt, na który serdecznie się cieszę. Bardzo bym rad odbyć z panem tę podróż, drogi kolego. A łaskawa pani czy już myślała jak spędzić wakacje?
— Pojadę może z synem do Balbec, nie wiem jeszcze.
— O, Balbec jest miłe, bawiłem tam przelotnie przed paru laty. Zaczynają tam budować wille bardzo eleganckie; sądzę że okolica spodoba się pani. Ale wolno mi spytać, co skierowało pani wybór na Balbec?
— Syn ma wielką ochotę zobaczyć niektóre tamtejsze kościoły, zwłaszcza kościół w samem Balbec. Bałam się trochę dla niego niewygód podróży, a zwłaszcza pobytu. Ale dowiedziałam się, że zbudowano tam wyborny hotel, co mu pozwoli spędzić czas w warunkach pewnego komfortu, jakich wymaga jego zdrowie.
— A! muszę się podzielić tą informacją z pewną osobą, która nie puści jej pewnie mimo uszu.
— Kościół w Balbec jest cudowny, prawda proszę pana, — spytałem przezwyciężając smutek, jakim przejęła mnie wiadomość, że jednym z uroków Balbec są eleganckie wille.

56