Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czorowy płaszcz ze złotemi guzami, Swann miał minę tak smutną, że Odeta nie mogła wstrzymać zniecierpliwienia. „Oto jak mi dziękujesz — mówiła — za to, żem ci pozwoliła zostać do ostatniej chwili. A ja myślałam, że robię ci przyjemność. Dobrze to wiedzieć na inny raz!”
Czasami, ryzykując jej gniew, postanawiał sobie że się będzie starał zbadać dokąd ona poszła; marzył o zbliżeniu się z Forchevillem, który zdołałby go może oświecić. Zresztą, kiedy Swann wiedział z kim Odeta spędziła wieczór, najczęściej mógł pośród swoich przyjaciół znaleźć kogoś kto znał, choćby pośrednio, jej towarzysza; z łatwością mógłby uzyskać jakąś informację. I kiedy pisał do któregoś z przyjaciół, prosząc go aby się starał rozjaśnić jakiś szczegół, odczuwał ulgę, że przestaje samemu sobie zadawać pytania bez odpowiedzi i że przenosi na kogoś innego trud pytania.
Prawda, że takie informacje nie o wiele posuwały Swanna naprzód. Wiedzieć, to nie zawsze znaczy móc zapobiec; ale przynajmniej rzeczy, które wiemy, trzymamy o ile nie w rękach, to bodaj w naszej myśli, gdzie rozrządzamy niemi wedle woli, co nam daje złudzenie jakiejś nad niemi władzy.
Swann był szczęśliwy, ilekroć Charlus był z Odetą. Wiedział, że pomiędzy nią a panem de Char-

67