Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niebieskie lub czerwone, gdzie wskutek warunków zastosowanej techniki lub przez kaprys dekoratora, niebieskie i czerwone są nietylko niebo i morze, ale łódki, kościoły i ludzie. Nazwa Parmy (jednego z miast które najbardziej pragnąłem oglądać, od czasu jak czytałem Pustelnię Parmeńską), objawiła mi się jednolita, gładka, w delikatnym kolorze lila; kiedy mi wspomniano o jakimś domu w Parmie gdzie będę mógł gościć, obudzono we mnie słodycz myśli, że będę mieszkał w mieszkaniu gładkiem, jednolitem, delikatnego koloru lila. Mieszkanie to nie miało związku z żadnem innem we Włoszech, skorom je sobie wyobrażał jedynie przy pomocy owej sylaby ciężkiej nazwą Parmy i pozbawionej przewiewu, oraz wszystkiem co w nie wlałem ze stendhalowskiej słodyczy i z połysku fiołków. A kiedym myślał o Florencji, to jak o mieście cudownie pachnącem i podobnem do korony kwiatu, skoro zwało się miastem lilij, a jego katedra Santa Maria dei Fiori. Co się tyczy Balbec, było to jedno z imion, gdzie, niby w starych normandzkich garnkach, zachowujących kolor ziemi z której je dobyto, widzi się jeszcze obraz jakiegoś zagubionego obyczaju, feudalnego prawa, dawnego wyglądu miejscowości, staroświeckiej wymowy, która utworzyła jej dziwaczne sylaby i którą — byłem tego pewny — odnajdę w ustach oberżysty,

187