Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szyły boleśnie serce Swanna; natychmiast odczuł potrzebę podtrzymania rozmowy z generałem.
— Och, rzekł, były piękne egzystencje, które kończyły się w ten sposób... Naprzykład, wie pan... ten żeglarz, którego popioły przywiózł Dumont d’Urville, La Pérouse... (i Swann był już szczęśliwy tak jakby mówił o Odecie). To piękny charakter ten La Pérouse, interesuje mnie bardzo, dodał melancholijnie.
— A tak, La Pérouse, rzekł generał. To znane nazwisko. Ma swoją ulicę.
— Zna pan kogo przy ulicy La Pérouse? spytał niespokojnie Swann.
— Tylko panią de Chanlivault, siostrę naszego zacnego Chaussepierre. Dała nam ładną komedyjkę kiedyś. To salon, który będzie kiedyś bardzo elegancki, zobaczy pan!
— A, ona mieszka przy ulicy La Pérouse? To sympatyczne, ładna ulica, taka smutna.
— Ale nie; chyba pan tam nie był od dłuższego czasu; to już wcale nie jest smutne, cała ta dzielnica zaczyna się budować.
Wreszcie Swann przedstawił pana de Froberville młodej pani de Cambremer. Ponieważ słyszała nazwisko generała po raz pierwszy, oblekła twarz w uśmiech radosnej niespodzianki, tak jakby było jej dobrze znajome; nie znając bowiem przyjaciół

114