Przejdź do zawartości

Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

być w XII wieku) nie zostawia ani jednego kamienia z nowego budynku; przebija na nowo i „rekonstytuuje” ulicę des Perchamps. Wyobraźnia moja posiada zresztą do tej rekonstrukcji ściślejsze dane, niż je mają zazwyczaj konserwatorowie; parę obrazów zachowanych w mojej pamięci, ostatnich może jakie istnieją jeszcze, i przeznaczonych na to aby niebawem zgasły — obrazów Combray z czasu mego dzieciństwa; wzruszających tem, że je nakreśliło we mnie samo Combray, nim znikło; wzruszających — jeżeli można zestawiać ladajaki portret z owemi wspaniałemi dziełami sztuki, które babka lubiła mi dawać w reprodukcjach — jak owe dawne sztychy Wieczerzy, lub obraz Gentile Bellini, w których widzi się arcydzieło Leonarda i portal Świętego Marka w stanie nieistniejącym już dzisaj.
Przechodziło się ulicą Ptasią, koło starej gospody pod Ustrzelonym Ptakiem, w którego wielki dziedziniec wjeżdżały czasem w XVII wieku karoce księżnych de Montpensier, de Guermantes i de Montmorency, kiedy damy te zjawiały się w Combray na jakiś proces z dzierżawcami lub w sprawie lennego hołdu. Dochodziło się do promenady wśród drzew, skąd widać było wieżę św. Hilarego. I byłbym chciał usiąść tam i zostać cały dzień czytając i słuchając dzwonów; bo było tak ładnie i spokojnie, że możnaby rzec, iż zegar, bijąc godzinę, nie

57