Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzenia, rzekła widząc że Swann zachował poważną minę.
Przypuszczając, iż to może dlatego że nie lubi Francillon, dodała:
— Zresztą boję się, że będę miała zawód. Nie sądzę, aby to było takie jak Serge Panine, bożyszcze pani de Crécy. To są przynajmniej tematy, które mają treść, które zmuszają do myślenia; ale dawać przepis na sałatę na scenie Komedji Francuskiej! Za to Serge Panine! Zresztą wszystko, co wychodzi z pod pióra pana Ohnet, jest zawsze tak dobrze napisane! Nie wiem, czy pan zna Właściciela Kuźnic, któregobym postawiła jeszcze wyżej niż Serge Panine.
— Daruje pani, rzekł Swann z ironiczną miną, ale wyznaję, że mój brak podziwu jest prawie jednaki dla obu tych arcydzieł.
— Doprawdy, co im pan zarzuca? Czy to z zasady? Czy pan znajduje, że to trochę smutne? Zresztą, zawsze powtarzam, że nigdy nie trzeba dyskutować ani o powieściach ani o teatrze. Każdy ma swój sposób widzenia: co mnie się najbardziej podoba, panu może się zdawać okropne.
Przerwał jej Forcheville, zagadując Swanna. W istocie, podczas gdy pani Cottard mówiła o Francillon, Forcheville wyraził pani Verdurin swój

209