Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejszych, za coś zawsze jednakiego i znanego zgóry; posiadanie to staje się nową rozkoszą, kiedy chodzi o kobiety natyle — bodaj w naszem przekonaniu — trudne, abyśmy musieli dobywać to posiadanie z jakiegoś nieprzewidzianego epizodu, jakim było za pierwszym razem dla Swanna poprawianie katleji. Spodziewał się ze drżeniem owego wieczora (ale Odeta — powiadał sobie — jeśli się dała oszukać jego podstępowi, nie mogła tego zgadnąć), że posiadanie tej kobiety wyłoni się z szerokich płatków lila; a rozkosz, którą już odczuwał, a którą Odeta tolerowała może (myślał Swann) jedynie dlatego że jej nie odgadła, zdawała mu się, — jak musiała się zdawać pierwszemu człowiekowi, który jej kosztował wśród kwiatów raju — rozkoszą dotąd nieznaną, stworzoną przez niego, całkowicie osobną i nową, jak tego ślad zachowała specjalna, przez niego dana jej nazwa.
Teraz, co wieczór, odwiózłszy Odetę do domu, musiał do niej wstępować. Często wychodziła w szlafroczku, odprowadzała Swanna do powozu i całowała go na oczach stangreta, mówiąc:
— Co mnie to może obchodzić, co mnie obchodzą inni?
Kiedy, któregoś wieczora, Swann nie szedł do Verdurinów (co zdarzało się niekiedy, od czasu jak

171