Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedzenia ze zwierzęcia ścięgna z uda. Ten kodeks — jeżeli o nim sądzić z nagłego uporu, z jakim wzdragała się wykonać niektórych zleceń — zdawał się przewidywać komplikacje społeczne i wyrafinowania światowe, takie jakich otoczenie Franciszki i jej tryb życia nie mogły jej podsunąć; i trzeba było sobie powiedzieć, że była w niej przeszłość francuska, bardzo dawna, szlachecka i źle pojęta, jak w owych przemysłowych miastach, gdzie stare pałace świadczą iż było w nich niegdyś życie dworskie, i gdzie robotnicy fabryki produktów chemicznych pracują wśród delikatnych rzeźb, przedstawiających cud świętego Teofila albo czterech synów Hajmona.
W danym wypadku, artykuł kodeksu, naskutek którego mało było prawdopodobne aby, poza wypadkiem pożaru, Franciszka poszła niepokoić mamę w obecności pana Swanna dla mojej skromnej osoby, wyrażał poprostu szacunek, jaki wyznawała nietylko dla krewnych, — jak dla umarłych, księży i królów, — ale także dla obcego któremu się użycza gościny; szacunek, który byłby mnie może wzruszył w książce, ale który mnie zawsze drażnił w jej ustach, dla poważnego i wzruszonego głosu jaki przybierała mówiąc o tem. Tembardziej drażnił mnie tego wieczoru, gdy święty charakter jaki przyznawała obiadowi mógł mieć za skutek odmo-

71