Strona:Mali mężczyźni.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chociaż te dzieci młodsze, były odeń, przez nieśmiałość lubił ich niewinne towarzystwo, a unikał głośnych zabaw starszych chłopców. Pan Artur Laurence nie zapominał o nim, i przysyłał mu ubranie, książki, nuty, serdeczne pozdrowienia, a od czasu do czasu przyjeżdżał zobaczyć jak mu się powodzi, albo go brał do miasta, na jaki koncert. W takich razach, zdawało się Alfredowi, że jest w siódmém niebie: mieszkał bowiem w jego wspaniałym domu, obcował z jego piękną żoną i uroczą córeczką, zjadał smaczny obiad, i tyle zawsze zaznał uciech, że dniami i nocami marzył o nich i mówił.
Tak jest łatwo uszczęśliwić dziecko, że się żal robi, iż w świecie tak pełnym słonecznych promieni i powabnych rzeczy, mogą istniéć smutne twarzyczki, próżne rączęta lub tęskne serduszka. Pod wpływem takiego to uczucia, państwo Bhaer zbiérali każdą okruszynę, aby nią nakarmić gromadkę swych zgłodniałych wróbelków, — sami będąc bogaci, tylko w miłosierdzie. Wiele przyjaciółek pani Ludwiki, przysyłało jéj odrzucone już swych dzieci zabawki, których naprawą zajmował się Alfred, bardzo zręcznym będąc do tego. Niejedno dżdżyste popołudnie spędził więc z flaszeczką gumy, z pudełkiem farb, i z nożem, — naprawiając meble, zwierzęta i różne gry, podczas kiedy Stokrotka stroiła poszarpane lalki. W miarę jak cacka zostawały przyprowadzone do kwitnącego stanu, chowano je w szufladzie przeznaczonéj do ubiérania choinki na Boże Narodzenie, dla biédnych dzieci z okolicy; w taki bowiem sposób obchodzili chłopcy z Plumfield Narodzenie się Tego, który miłował ubogich i błogosławił maluczkich.
Adaś niezmordowanie czytywał i objaśniał Alfredowi swe ulubione książki, i niejedną miłą godzinę spędzili na staréj wierzbie, rozmawiając o Robinsonie kru-