Strona:Mali mężczyźni.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego zdrowie, chłopcy zaś przez litość okazywali mu wiele życzliwości. Nie lubiąc ich ruchliwych zabaw, wolał godzinami przyglądać się gołąbkom, kopać dołki dla Teodorka, tego niezmordowanego pracownika, lub chodzić krok w krok za Silasem, który był bardzo dobrym dla niego, — Karolek zaś, chociaż zapominał liter, przyjazne twarze zawsze chował w pamięci.
Tomek, najgorsze ladaco z całego zakładu, psotny był jak małpa; ale miał tak dobre serce, że mu wszystko chętnie wybaczano. Chociaż prędki jak żywe srebro, tak był pokorny, jak co zbroił, tak uroczyście przysięgał poprawę, lub obmyślał tak komiczne kary na siebie, że niepodobna było obchodzić się z nim surowo. Państwo Bhaer żyli w ciągłém oczekiwaniu jakiego wypadku, począwszy od tego, żeby karku nie skręcił, skończywszy na wysadzeniu prochem całego domu. Dozorczyni trzymała zawsze w osobnéj szufladce bandaże, plastry i balsamy na jego wyłączny użytek, bo go często przynoszono na w pół żywym; ale nic ważnego nic przytrafiło mu się nigdy, a po każdym wybryku przybywało mu więcéj sił.
Przybywszy do Plumfield, zaraz pierwszego dnia wsunął koniec palca w kosiarkę, a w ciągu tygodnia spadł raz z dachu, o mało nie stracił oczu, bo mu je chciała wydziobać kura, rozsrożona za to, że zaglądał do jéj piskląt; i uszy miał w niebezpieczeństwie, gdyż kucharka Azya porwała się na nie, zastawszy go raz wyjadającego śmietanę z garczka. Niezwalczony żadném niepowodzeniem, obmyślał coraz nowe figle, nie dając nikomu pokoju. Gdy nie umiał lekcyi, zawsze znalazł jaką zabawną wymówkę, a ponieważ był zazwyczaj pilny i tak bystry, że w lot ułożył odpowiedź, więc w szkole dobrze mu się wiodło; ale czegoż ten chłopiec nie dokazywał po za szkołą!